Gdyby nie Lublin… – o uratowaniu dzieł Jana Matejki

Wesprzyj portal, udostępniając znajomym:

Jaki byłby nasz frasunek, gdybyśmy dziś nie mogli oglądać Bitwy pod Grunwaldem i Kazań Skargi w Muzeum Narodowym w Warszawie? Gdyby na myśl o tych dziełach Jana Matejki pojawiała się łza w oku i wspomnienie okrutnej, niszczącej wszelkie dobra kultury wojny? Można więc powiedzieć: „Na szczęście był Lublin”, bo właśnie na to miasto spadło zadanie, zdawałoby się niemożliwe do zrealizowania, a jednak.

Niedawno odnalazłem ciekawy artykuł w jednym z listopadowych numerów Rzeczpospolitej z 1944 roku z uroczystości przekazania obrazów z rąk lubelskich na rzecz dziedzictwa kulturowego kraju. Wydarzenie to miało miejsce 13 listopada. Uczestniczyli w nim: przewodniczący PKWN – Edward Osóbka-Morawski, kierownik Resortu Pracy, Zdrowia i Opieki Społecznej – Bolesław Drobner, kierownik Resortu Gospodarki Narodowej i Finansów – Jan Haneman, kierownik Resortu Sprawiedliwości – Jan Czechowski, kierownik Resortu Kultury i Sztuki – Wincenty Rzymowski, kierownik Resortu Oświaty – Stanisław Skrzeszewski i inni zaszczytni obywatele i obywatelki, reprezentanci świata politycznego, artystycznego i naukowego.

Punktem kulminacyjnym spotkania było odczytanie uroczystego aktu przekazania:

czas3187_1_1944_103_directory

Jak obrazy ocalały w Lublinie?

Oba dzieła zostały uratowane dzięki patriotyzmowi i bohaterstwie, można by powiedzieć „siódemki wspaniałych” obywateli. Trzech z nich zostało aresztowanych i skazanych na śmierć przez gestapo.

Przed 9 września 1939 roku przywiózł je z Warszawy artysta-malarz Ejsmond. Ponieważ Niemcy w tym czasie przerwali połączenie kolejowe Warszawa-Lublin, dzieła Jana Matejki przybyły do naszego miasta na furmance w wielkiej drewnianej skrzyni. Wypakowano je na dziedzińcu dzisiejszej Biblioteki im. Hieronima Łopacińskiego (Narutowicza 4 – w tamtym czasie było to Muzeum Lubelskie). W dniu 9 wrześnie informacja o obrazach doszła do właściwych osób, które zajęły się ich ukryciem. Tego dnia Ejsmond i jego towarzysze zginęli w czasie nalotu na Lublin.

Bezpośrednio po wkroczeniu Niemców, obrazy zostały wyjęte ze skrzyni i umieszczone w Muzeum Lubelskim. Dla zachowania pozorów, pomieszczenie, w którym dzieła zostały złożone zamieniono na bibliotekę dla młodzieży. Leżały one pod ladą, na której były poukładane książki. Autor artykułu napisał, że nawet bibliotekarka nie wiedziała co znajdowało się w tym pomieszczeniu.

FOT_281_II_0003
Narutowicza 4, dawne Muzeum Lubelskie, fot. Stefan Komornicki, rok wykonania: 1914 – 1939. @WBPLublin, domena publiczna

W takich warunkach to narodowe dziedzictwo przetrwało do kwietnia 1940 roku, kiedy to Niemcy zażądali przekazania gmachu. Tym samym biblioteka musiała zostać zlikwidowana. Był tylko jeden problem: Co zrobić z obrazami? Długość roli wynosiła ok. 4.5 metra a średnica 1 m, waga (bez opakowania) – 1.5 tony.

W nocy przeniesiono je do komórki w tej samej posesji. Jednakże komórka ta okazała się zbyt mała. Postanowiono więc rozebrać jedną ze ścian. Następnego dnia cała posesja miała przejść w posiadanie niemieckie, tak więc trzeba było to „załatwić” po zmroku.

Wynajęto w tym celu wóz drabiniasty, który trzeba było przedłużyć o dwa metry. Obraz przenosiło 7 osób. Dla zachowania pozorów pozakładano na wierzch różne stare graty (nie wiem jak Państwo ale ja w tym momencie zastanawiam się jak to się udało).

Trasa przejazdu: Plac Bernardyński – Bernardyńska – Zamojska – Fabryczna – Długa

Obrazy umieszczono w pewnej stodole pod stertą słomy i siana. Na klepisku stodoły dwaj głuchoniemi robotnicy wykopali ogromny dół. Zrobiono też skrzynię, którą ze względu na rozmiary przywieziono w 6 częściach.

Dzieła postanowiono zakopać w Wielki Piątek. Po zmontowaniu skrzyni w dole, wyłożono jej wnętrze i powierzchnię zewnętrzną papą, same obrazy również owinięto papą oraz azbestem. Klepisko stodoły zostało wyłożone cegłą i zalane cementem dla zabezpieczenia przed pożarem. Od wilgoci chroniły je umyślnie zrobione kanaliki i rynny odwadniające. W ten sposób dzieła przetrwały następne 4 lata.

Źródło:

Rzeczpospolita, 1944 nr 103, [http://dlibra.umcs.lublin.pl – dostęp grudzień 2015]

 

 

 

 

3 odpowiedzi na „Gdyby nie Lublin… – o uratowaniu dzieł Jana Matejki”

  1. Awatar Andrzej
    Andrzej

    To bardzo istotne fakty, które należy nagłaśniać. Stanowią o chlubnym zaangażowaniu, pomysłowości i ofiarności Lublinian oraz innych Polaków w tym okrutnym czasie.

  2. Awatar Bibliomisiek

    Do tego arcyciekawego tekstu dodam tylko, że po ewakuacji z Namiestnikowskiej obrazy przechowywano podobno na Kośminku, na ul. Żelaznej. Podobno, bo pewności nie mam – dawno temu powiedziała mi to osoba mieszkająca na Kośminku, niestety obecnie już nieżyjąca.

  3. Awatar jerzy

    Artykuł bardzo ciekawy związany z Lublinem i tym co siedziało się w naszym mieście w okresie II wojny światowej.O tym fakcie związanym z pobytem obrazów Jana Matejki w Lublinie mało kto wie i warto mówić i sprawę nagłaśniać.Pozdrawiam JM

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *