Ostatnie dni czerwca…

Wesprzyj portal, udostępniając znajomym:

Cytat przepisał pan Krzysztof Kuchciak.
Wiadomości z Lublina w korespondencji Wincentego Dawida z 1 lipca 1857 roku (Gazeta Warszawska 1857 nr 188):

Kontrakty Śto-Jańskie tegoroczne. – Loterya fantowa. – Balony powietrzne i chodzące. Popisy na pensyach. – Akt uroczysty w Gimnazyum i Szkole Realnéj. – Ofiara grona nauczycielskiego i pp. obywateli. – Podróżnicy zwiedzający Lublin. – Album Lubelskie jako Przewodnik dla zwiedzających. Posz. III i IV.

Ukończył się nareszcie ruch Śto-Jański, cały tydzień prawie ozywiający nasze miasto. Dzisiaj Lublin od razu jakby na dane hasło uciekł. Uważano, iż tegoroczne kontrakty Śto-Jańskie były więcéj ożywione niż lat dawniejszych. Jednakże nie wiele nabywano majątków, a jeszcze mniéj wypożyczano kapitałów, więcéj ich poszukiwano, na znaczne nawet procenta. Można zatém powiedziéć, iż obecne kontrakty dobremi były tylko dla żydków. Nie jeden z nich przy téj okoliczności zatytułowanym został wielmożnym, poczciwym, zacnym; nie jednemu i do nóg upadnięto, a przy podpisie na liście proszącym nie jednemu dostał się za sługę i podnóżka, jaki Jaśnie Pan lub panicz, którego krytyczne okoliczności przypędziły na kontrakty.

Na zakończenie kontraktów w d. 25 czerwca, odbyła się w tutejszym ogrodzie publicznym loterya fantowa na dochód ubogich. Ogród był przepełniony publicznością, tak miejscową jako i przyjezdną. Rozkupiono do 800 biletów, a cała suma z loteryi jako za bilety od wnijścia, wynosi 4640 złp. Każdy bilet wygrywał jakąś bagatelkę, która jednego zadowoliła, innego rozśmieszyła. Fanty składały się z galanteryi i drobnostek ze sklepu ubogich, jako téż z ofiarowanych różnych rzeczy przez mieszkańców.

Po ukończeniu loteryi dwa kolorowe balony wyleciały w powietrze, a doleciawszy znacznéj wysokości, oba pękły. Uważano, iż daleko więcéj zostało ich na ziemi, bardziéj wydętych, przechadzających się ostrożnie i poważnie przy odgłosie kapeli i zamiatających śmiecie po alejach ogrodu. Obawiano się aby ich tenże sam los nie spotkał jakiego doznały owe dwa puszczone w powietrze.0213_0001

W tymże samym czasie jak kontrakty, odbyły się także egzamina w tutejszych zakładach naukowych prywatnych i rządowych. Popisy na prywatnych pensyach żeńskich, jakich trzy nasze miasto posiada, i w pensyi męzkiéj p. K. Jez. w tym już roku zaczęły się reformować. Zamiast bowiem prostego wyrecytowania różnych wierszydeł już dawno znanych publiczności i odczytania wypracowań, niektórzy z wykładających nauczycieli pragnąc okazać obecnym rodzicom i opiekunom rezultata całorocznéj pracy, przeegzaminowali całe klassy, przebiegając każdy całość wyłożonego przedmiotu, i zdając publicznie sprawę i niejako rachunek z swych wykładów.

W d. 28 czerwca odbył się akt uroczysty zakończenia roku szkolnego w Gimnazyum i Szkole realnéj, Dyrektor Gimnazyum p. Skłodowski stosowną przemową zagaił ten akt w obec całéj młodzieży szkolnéj i licznie zebranéj publiczności miejscowéj i przyjezdnéj. W przemowie téj z chlubą wspomniano o uderzających postępach i pomyślnych rezultatach tegorocznych, do jakich może nie mało przyczyniła się wizyta JW. Ministra Oświecenia w roku zeszłym odbyta, pod czas któréj zachęcającemi słowy do ucznów i słuszném ocenieniem prac nauczycieli, potrafił wizytujący wywołać pilność jednych i dodać wytrwałości drugim. Nastąpiło daléj, po przemowie i sprawozdaniu, zwykłe recytowanie wierszy. odczytanie wypracowań. Po czém ksiądz prałat Baranowski, krótką przemową i błogosławieństwem żegnał młodzież opuszczającą szkoły. Po rozdaniu nagród, listów pochwalnych i odczytaniu promocyj przez Inspektora Gimnazyum K. Krysińskiego, jeden z uczniów kończących Gimnazyum, pieknie wypowiedzianą mową pożegnał kolegów, przedstawiając im ważność téj chwili wystąpienia na świat i dziękując imieniem kolegów zgromadzeniu nauczycielskiemu za tyloletnią troskliwość o ich wykształcenie. Z liczbą 36 kończących klassę 7mą, 3 otrzymało patenta.

Lublin w ciągu téj całéj połowy lata, jako leżący na drodze, którą Ukraina, Wołyń i Podole, udając się do Warszawy i za granicę, przebywać muszą, zwiedzany był przez wiele osób. Niektórzy z podróżników przelecieli tylko środkiem jego, przeprzągłszy konie i posiliwszy się u Sulikowskiéj lub polowéj, jako to i nasz Padalica, co nań tylko spojrzéć raczył i zauważył, że jeszcze nie wygląda staro jako subie wyobrażał; inni choć nie należący do turystów pisarzy, starali się go poznać lepiéj, obejrzéć godne widzenia starozytności i pamiatki, kościoły, stare mury, zamek z gotycką kaplicą Jagiellońską, wywiadując się o ich dzieje, wstępując na wieżę trynitarską lub zamkową, i podziwiając rozległy szmaragdowy krajobraz okolicznych łąk, pól i lasów.

Dla każdego zwiedzającego Lublin, z braku innego dziełka, objaśniającego miejscowość, nieodzowną będzie rzeczą posiadać Album Lubelskie pana Leruego. Znowu dwa poszyty téj pięknéj otrzymujemy publikacyi, i cieszymy się widocznym postepem tak w rysunku jako i w tekscie. Poszyt 3ci zawiera: Zamek Królewski, pamiętny przemieszkiwaniem synów Kazimierza Jagiellończyka i nauczyciela ich Długosza; wnetrze kaplicy zamkowéj Śtéj Trójcy, odznaczającéj się starą gotycką architekturą; Widok Fary Śto Michalskiéj zbudowanéj przez Leszka Czarnego po zwycięstwie nad Jadźwingami, jako wyglądała przed zupełném jéj rozebraniem i katedrę Lubelską, dawniejszy kościół po-Jezuicki. W 4ym zaś poszycie mieszczą się: kościół Bernardynów z połowy XV wieku. Kosciół Wizytkowski (dawniéj pp. Brygitek, zbudowany przez Władysława Jagiełłę po zwycięztwie nad Krzyżakami pod Grunwalden, pięknéj gotyckiéj architektury; kościółek XX. Kapucynów z pomnikiem połączenia Polski i Litwy, i widok Krakowskiego-Przedmieścia. Wszytskie prawie widoki w poszycie 3im zdjęte i wykonane tak, że nic więcéj do zyczenia nie pozostawiają. Ale w poszycie 4ym znowu ten sam musimy zrobić zarzut, jakiśmy uczynili dawniéj robiąc wzmiankę o dwóch poszytach pierwszych. Tyczy się on perspektywy powietrznéj, jakiéj np. brak zupełny w widoku Krakowskiego Przedmieścia; jako téż nietrafnie obieranego punktu widzenia, co się szczególniéj spostrzegać daje w zdjęciu kościółka XX. Kapucynów. Gdyby p. Lerue, zamiast z balkonu Gubernatorskiego mieszkania, zdejmował ten najpiękniejszy widok miasta, umieściwszy się bliżéj kolumny z ziemi, podniósłby i zwiększył jéj rozmiary, i oddałby ja tém wrażeniem, z jakiém ją oglądał każdy zwiedzający ten piekny pomnik i ozdobę naszego miasta. Na rysunku ona prawie niknie śród rozrzuconych klombików i krzewów obszernego placu przed kościółkiem. Tekst jakkolwiek krótki dostatecznie wyjaśnia opisywane pomniki budownictwa, zwłaszcza gdy zwraca uwagę na styl architektury i rzeźbę ołtarzy, nagrobków, na przemiany jakim ten styl w różnych epokach musiał uledz, i o ile on został zepsuty przez uteraźniejszenie wszelkiéj starożytności, jako się dobrze wyraża autor tekstu. Przy czém trafne robi spostrzeżenia autor przy opisie budowli, kościołów i ołtarzy pod względem kształtu. rozmiarów, lub upiekszeń.

Wincenty Dawid.

Źródło:  http://ebuw.uw.edu.pl/dlibra/docmetadata?id=39782&dirds=1&tab=3

O Autorze:

Krzysztof Kuchciak prawnik, fotograf, lublinianin.