Ida Gliksztejn
Znów Lublin zapełnił się uciekinierami, fala szła z Warszawy. Szosy pokryte ruchliwym mrowiem, powoli się przesuwającym. Setki aut pozostawionych z powodu braku benzyny tamowały ruch i służyły jako miejsce noclegu. Ludzie wychodzili z miasta obładowani jak wielbłądy, pragnęli całe mienie ze sobą zabrać. Ale w miarę przesuwania się rzucali w rów jedną walizkę za drugą, jedną paczkę za drugą, byle dalej, byle dalej ujść od śmierci. Niemcy bezlitośnie bombardowali i rozstrzeliwali uciekinierów. Lublinie zrobiło się ciasno. Całe miasto wyglądało jak jeden wielki obóz.Ogłoszenia o zaginięciach:
Znów Lublin zapełnił się uciekinierami, fala szła z Warszawy. Szosy pokryte ruchliwym mrowiem, powoli się przesuwającym. Setki aut pozostawionych z powodu braku benzyny tamowały ruch i służyły jako miejsce noclegu. Ludzie wychodzili z miasta obładowani jak wielbłądy, pragnęli całe mienie ze sobą zabrać. Ale w miarę przesuwania się rzucali w rów jedną walizkę za drugą, jedną paczkę za drugą, byle dalej, byle dalej ujść od śmierci. Niemcy bezlitośnie bombardowali i rozstrzeliwali uciekinierów. Lublinie zrobiło się ciasno. Całe miasto wyglądało jak jeden wielki obóz.Ogłoszenia o zaginięciach:
Źródło:
APMM, Ida Gliksztejn, sygn. VII/0-20.
Głos Lubelski, 16 września [http://polona.pl/item/910984/1/ – dostęp wrzesień 2013]