W tym miesiącu obchodzimy obchód 95-tej rocznicy powstania Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
Z okazji tego jakże podniosłego święta, chcemy przypomnieć jak wyglądały pierwsze lata funkcjonowania uczelni. Do opracowania tekstu wykorzystaliśmy numer poznańskiego pisma „dla rodzin katolickich” – „Przewodnika Katolickiego”.


Gdy pod koniec wojny światowej już była pewność, że Polska odzyska swą niepodległość, ludzie gorącego serca myśleli nad tym, co by najlepszego mogli zdziałać dla ojczyzny, która odtąd ma istnieć w nowych warunkach. Do takich ludzi o gorącem sercu i mądrej głowie należał X. dr. Idzi Radziszewski, rektor akademii duchownej w Petersburgu, a przedtem regens seminarium we Włocławku. Przebywając dłuższy czas za granicą, zwłaszcza w Belgii i Francji, przyglądając się życiu katolickiemu w tych krajach, nabrał przekonania, że jeśli Polska ma zostać krajem katolickim, musi sobie stworzyć ognisko kultury chrześcijańskiej.
Sprawiedliwość każe jednakże wyznać, że X. Idzi Radziszewski nie zdołałby przeprowadzić wielkiej myśli w rzeczywistość, gdyby nie był znalazł człowieka o wielkim sercu i hojnej dłoni, który mu do tego dopomógł. „Biorąc czynny udział w życiu kolonii polskiej w Petersburgu – pisze o założycielu uniwersytetu X. profesor dr. Kremer z Lublina, powiernik jego i najbliższy współpracownik – poznał X. Radziszewski człowieka niezwykłego, który snuł wtedy na wielką skalę plany pracy i niesienia swych zasobów dla dobra ojczyzny, dla wzmożenia jej sil materialnych, a zwłaszcza moralnych. – P. Karol Jaroszyński od dawna opiekował się młodzieżą polską rzuconą przez wypadki nad Newę. Szczególniej troszczył się o młodych wychodźców i nie szczędził kapitałów, tworząc dla nich bursy, stypendia i t. p. On też ratował finansowo akademię, gdy rewolucyjny rząd rosyjski odmówił jej wypłacania należnych sum.
Ale tego było p. K. Jaroszyńskiemu mało. Chciał uczynić coś więcej, coś co byłoby trwałe dla całego społeczeństwa polskiego, coby je budowało od podstaw w duchu szczerze polskim, pełnym wszystkich wartości, składających się na czystą kulturę polską. Gdy się z tym szlachetnym pragnieniem zwierzył przed rektorem, ten po namyśle zaproponował mu założenie, jako ośrodka dzieł, zmierzających ku jaśniejszej przyszłości Polski, uniwersytetu katolickiego, dokoła którego można by następnie ugrupować inne instytucje naukowe, średnie i wyższe, nawet o charakterze bardziej praktycznym, bliżej związanym z podniesieniem handlu i przemysłu w kraju.