Wybuchł w sobotę we wczesnych godzinach popołudniowych 1960 roku. W tym czasie rektorat Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej znajdował się w gmachu przy pl. Litewskim. Niegdyś był to budynek zaborczego Rządu Gubernialnego.
Tego pięknego, zimowego dnia przechodnie, którzy poruszali się po centrum Lublina zauważyli kłęby dymu, wydobywające się z II pietra. Uczelnia pogrążyła się w niewyobrażalnym chaosie. Okazało się, że płomienie rozbestwiły się na dobre w holu, 2 ubikacjach i pokoju przeznaczonym na urządzenie pracowni fotograficznej Zakładu Pedagogiki, potocznie nazywanego rupieciarnią. Od ognia zajął się również strych.
Pierwszą osobą, która zauważyła pożar była p. Krystyna Segit. Natomiast akcję ratunkową zapoczątkowali dwaj studenci pedagogiki – Mirosław Brylecki i Jan Flis. Później przyłączyli się inni. Sytuacja stawała się coraz groźniejsza, ponieważ gaśnice zamieszczone w budynku, nie nadążały nad gaszeniem rozprzestrzeniających się języków ognia, a hydrantach brakowało wody. Pożar zaczął zagrażać sąsiedniemu zakładowi pedagogiki, w którym składowano wiele cennych dla studentów książek, eksponatów i prac naukowych.
Gasiło go 2 zastępy straży pożarnej. Akcja trwała 1,5 godziny,
Źródło:
„Kurier Lubelski”, 1960 nr 52, [ http://biblioteka.teatrnn.pl dostęp luty 2016]
Dodaj komentarz