W 1945 roku na wokandę sądową trafiła sprawa niejakiej pani C. – kontrolerki komunikacji autobusowej w czasie okupacji niemieckiej.
Pani C. wiodła dość spokojne życie przy ulicy Wspólnej. Pochodząca z Lublina płeć piękna, w burzliwym okresie wojny pracowała w Miejskiej Komunikacji Autobusowej. Jej kierownikiem był Niemiec Kuban. I w tej historii pewnie nic nie byłoby dziwnego, gdyby pani C. nie zawróciła temu Niemcowi w głowie, bądź odwrotnie.
Poczuwszy władzę w swoich rękach zaczęła sprawować – jak donosi Gazeta Lubelska – umyślnie kontrolę nad funkcjonariuszami. Wszelkie uchybienia natychmiast zgłaszała niemieckiej władzy, powodując represje. Pracownikom placówki groziło między innymi wywiezienie do obozu na Majdanku. Pilnowała, by konduktorzy autobusów nie przewozili Polaków w przedziałach niemieckich.
Ze swoim Lubym nie spotykała się bynajmniej na Wspólnej. Do takich celów miała przeznaczone 2 lokum przy Narutowicza 73 na terenie garażów. Sam Niemiec darzył swą panią pełnym zaufaniem. Była ona w posiadaniu kluczy do magazynu, którym swobodnie dysponowała. Wyjeżdżała dla kontroli w teren. Deputaty dla pracowników wstrzymywała lub wydawała częściowo. Nieulegli pracownicy, popadali w niełaskę. Szoferowi Zdwerzyńskiemu kazała szpiclować kolegów i donosić sobie. Gdy odmówił, został usunięty ze stanowiska. Zatrudniony następnie przy rąbaniu drzewa zapadł na zdrowiu. Ale nawet w chorobie, jego szefowa dopatrywała się sabotażu i groziła konsekwencjami.
Oskarżali ją wszyscy ówcześni pracownicy Miejskiej Komunikacji Autobusowej. Na domiar tego, w ostatnim dniu pracy rzekomo dopuściła się kradzieży pieniędzy przeznaczonych na wypłaty, 29 butelek koniaku i papierosów. Oczywiście Pani C. nie przyznawała się do winy.
Źródło:
Gazeta Lubelska 1945 nr 18 [http://dlibra.umcs.lublin.pl/ – dostęp kwiecień 2017]
Dodaj komentarz