Przeglądając stare fotografie, mój wzrok często kierował uwagę na furmanki przemierzające ulice Śródmieścia. Zaczęło mnie też zastanawiać, kiedy samochody wyparły ten zaprzeszły rodzaj transportu.
Z pomocą przyszedł mi artykuł i odnośnik do artykułu Kuriera na blogu lehardi.org . Okazuje się, że powolne znikanie furmanek na ulicach Śródmieścia możemy datować na przełom lat 50 i 60 XX w. Lecz dokładne określenie pozostawię Państwu w ramach dyskusji na forach internetowych.
W 1958 roku pojawiło się istne narzekanie na turkot chłopskich furmanek w samym środku Lublina. Poza tym jezdnia była stale ubrudzona końskimi nieczystościami. Najgorzej sprawa wyglądała na postojach.
Co ciekawe, w wielu punktach miasta bardzo dobrze prosperowały prywatne stajnie (niewykluczone, że jedną z nich była ta za Pedetem, a na pewno przy Dolnej 3 Maja i Wspólnej 19), obory i chlewnie, a stykając się z tym na co dzień, ciężko było uwierzyć, że Lublin był miastem wojewódzkim.
Miasto borykało się ze zbyt małą liczbą zieleńców, poza tym było po prostu brudne i mówiąc delikatnie cuchnące. Odór wydobywający się ze stajni i chlewni, czasem był nie do wytrzymania. Toteż w artykule pojawił się postulat zamknięcia niektórych ulic dla furmanek i wyznaczeniu postojów dla przyjeżdżających na targ. Postulowano również zamknięcie chlewni – przy ul. Żmigród 7, Biernackiego 7, Mełgiewskiej 7/9, Czeskiej 2 i innych.
Źródło:
Kto się boi bocianów?, [https://lehardi.org/2018/05/25/kto-sie-boi-bocianow/ – dostęp kwiecień 2019]
Kurier Lubelski, 1958 nr 140, [http://biblioteka.teatrnn.pl/dlibra/dlibra/docmetadata?id=74692&from=publication – dostęp kwiecień 2019]