Serdecznie zapraszamy do lektury tekstu, który niedawno nadesłał nam p. Krzysztof Załuski.
W kolejce z burakami
Buraki oraz cukier były oczkiem w głowie peerelowskich władz. Nic dziwnego, Polska przez wiele lat była światowym liderem w eksporcie cukru. Dziś po wielu cukrowniach nie ma już śladu. Pozostały po nich jedynie wspomnienia.
Lubelskie media niemal codziennie, od początku kampanii cukrowniczej informowały o postępach w dowozie buraków. Tak pisał o tym na pierwszej stronie m.in. Kurier Lubelski z 20 września 1978 r.:
(…)Wczoraj o godz. 14 ruszyły krajalnie Cukrowni Strzyżów, która jako pierwsza spośród 10 zakładów przedsiębiorstwa Cukrownie Lubelskie zainaugurowała tegoroczną kampanię cukrowniczą w regionie lubelskim. Będzie to 82 sezon w dziejach tego zakładu, 152 kampania w dziejach polskiego przemysłu cukrowniczego oraz 35 po wyzwoleniu. (…)
I już pierwszego dnia kampanii, pojawiły się pierwsze problemy:
(…) W pierwszej fazie tegorocznej kampanii wyłania się szereg specyficznych uwarunkowań związanych z opóźniona wegetacją buraków, mniejszą zawartością cukru i ogólną wagą korzeni (…) Jeżeli dopisze pogoda, buraki mogłyby jeszcze nabrać większej wagi, zwiększyć również procentową zawartość cukru. Lecz czekać z przerobem nie można (…)
Jacek Mirosław, wieloletni fotoreporter lubelskich gazet wspomina, że już jako dziecko obserwował przygotowania do akcji buraczanej.
– Mieszkałem wtedy przy ul. Zamojskiej – mówi. – Późną jesienią zaczynały się już zwózki buraków. Z nudów staliśmy przy ulicy i czasami buraki spadały na jezdnię. Zbieraliśmy je do domu, gdzie mama robiła z nich smaczne placki.
Również Adam Danielewski z Lublina doskonale pamięta coroczne kampanie buraczane. I miło je wspomina. Nic dziwnego, bo dzięki nim mógł podreperować swój rodzinny budżet.