Lublin, Lubelskie

Masz ciekawy temat? Napisz do nas redakcja@ryneklubelski.pl

Seweryn Woźniak – Echa prawdy – wspomnienia z czasów wojny w powiecie krasnostawskim

18 września 1939 r., niedziela

Od południa dzień był pogodny, a na niebie słońce było zakryte chmurami dymu artylerii. Zbliżał się front. Od Gorzkowa do Krasnegostawu patrol niemiecki jechał motocyklami, a za nim ciągnęły czołgi. W powietrzu towarzyszyły im samoloty i zrzucały bomby na wsie położone wzdłuż szosy. W Wielobyczy zrzucono bombę na dworską stertę zboża. Czołgi jadące szosą od Gorzkowa, za patrolem, dojechały do dworu w Wielkopolu (dzisiaj jest tam magazyn zbożowy). Kilku polskich żołnierzy ukrytych za grubymi drzewami obrzuciło czołgi butelkami benzyny. Stanęły one w płomieniach ognia i zostały doszczętnie spalone. Żołnierze zbiegli do lasu, mądrzy, żaden z nich nie zginął. Niemcy wstrzymali dalszy marsz. Następnego dnia, 19 września, Niemcy wznowili marsz. W drodze do Krasnegostawu patrol niemiecki dojechał do Zażółkwi. Na wysokości mleczarni, po prawej stronie rosła plantacja tytoniu, w której było ukrytych kilku żołnierzy polskich. Nasi żołnierze oddali kilka strzałów do Niemców. Zabito 9-ciu Szwabów. Polscy żołnierze uciekli do lasu Namule, nie zginęli. Niemcy rozwścieczeni podpalili całą wieś Rońsko. Kto uciekł to przeżył, tego kto nie zdołał uciec Niemcy żywego wrzucali w ogień. Jeden z gospodarzy Mroczek kupił przed samą wojną gospodarstwo w Rońsku, a był on obywatelem USA oraz drugi gospodarz z Olesina, który był w tym czasie u zięcia w Rońsku, nie uciekli przed Niemcami, obaj świetnie mówili po niemiecku. Niemcy zabrali ich do Krasnegostawu i następnie ich zwolnili. Niektórzy mieszkańcy Olesina biegli 3 km do szosy oglądać Niemców. Ja im mówiłem: nie idźcie, bo jutro będziecie ich mieli w Olesinie i tak było.

W poniedziałek 19 września 1939 r., przed południem, 20 Szwabów przyjechało konno do Olesna, zobaczyło wioskę i pojechało. Ludzie patrzyli, obserwowali i czekali co będzie dalej. Zrobiło się cicho i głucho, o partyzantach nikt nie słyszał. Wiedzieli o nich tylko polscy żołnierzy i to tylko niektórzy, bo oficerowie uciekli do Rumunii. Ja sam rowerem uciekałem do Rumunii, już byłem niedaleko rzeki Zbrucz, ale stamtąd wróciłem do domu w pełnym umundurowaniu i uzbrojeniu. Żołnierze polscy rzucali broń, przebierali się w cywilne ubrania, bo tak można było iść szosą, natomiast z bronią trzeba było unikać dróg bitych, iść manowcami. Wiedziałem, że broń może mi się przydać w Polsce.

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11

Wesprzyj portal, udostępniając znajomym: