Posłuchaj najnowszych podcastów na YouTube

Zamach bombowy na Królewskiej w Lublinie – działania frakcji rewolucyjnej PPS w 1908 roku

Wesprzyj portal, udostępniając znajomym:

W pewien kwietniowy wtorek, po zabójstwie podoficera żandarmerii Ochrymienki przy ulicy Królewskiej, oprócz bomby napełnionej melinitem, którą zabójcy porzucili w bramie domu p. Zawadzkiej, policja zatrzymała 19-letniego Antoniego Stasiaka, robotnika z fabryki p. Moritza. Został on przypadkowo postrzelony podczas zajścia. Rannego przewieziono do szpitala Szarytek. Podczas rewizji osobistej przy Stasiaku nie znaleziono nic podejrzanego.

Jednak jego zeznania nie odpowiadały faktom związanym z zabójstwem, co wzbudziło podejrzenia, że mógł być zaangażowany w zamach. Po przeszukaniu mieszkania Stasiaka przy ulicy Zamojskiej nr 268 (niestety nie wiem jaki to adres dzisiaj), w specjalnie urządzonym ukryciu znaleziono sporą ilość nielegalnej literatury oraz bombę podobną do tej, którą znaleziono po zamachu. Wtedy Stasiak przyznał się, że należał do bojówki P.P.S. frakcji rewolucyjnej i że z polecenia tej partii, wraz z robotnikiem z fabryki Hessa, 19-letnim Bronisławem Czarkowskim oraz 16-letnim Kazimierzem Czyżewskim, byłym robotnikiem stolarza p. Czajki, zabił komisarza Saksa. Stasiak zeznał także, że wspólnie z towarzyszami w ubiegły wtorek zabili żandarma Ochrymienkę. Podczas ataku Stasiaka zraniono w biodro przez przypadkowy strzał z browninga Kazimierza Czyżewskiego.

Widząc brak możliwości ucieczki, Stasiak położył bombę w bramie i udawał przypadkowo rannego przechodnia. Wczoraj nad ranem policja aresztowała Czarkowskiego i Czyżewskiego, którzy również przyznali się do popełnionych zbrodni. Stasiak zaprowadził policję do swojego mieszkania, gdzie wskazał ukryte dwie bomby. Następnie, w łaźni p. Chmielewskiej przy ul. Zamojskiej, wskazał skrytkę organizacyjną, gdzie znaleziono kolejne dwie bomby, 500 sztuk amunicji oraz dwa browningi.

Czyżewski zeznał, że swój rewolwer ukrył w Saskim Ogrodzie, gdzie policja znalazła zakopany w ziemi rewolwer i sporą ilość nabojów. Czarkowski przyznał, że był naczelnym dowódcą oddziału bojowego w Lublinie i po zabójstwie Ochrymienki wyrzucił swój rewolwer do klozetu podczas masowych rewizji.

Aresztowani przyznali również, że mieli dobre stosunki z uczestnikami napadu na pocztę w Strzeszkowicach – Ciupą i Syską, którym podczas ich nieobecności zabrali różne rzeczy, w tym garderobę i zegarek. Oświadczyli jednak, że nie brali udziału w napadzie na pocztę w Strzeszkowicach ani w zabójstwie policjantów Łysiaka, Raczkowskiego i Omylczuka. Wszyscy trzej bojowcy zostali zakuci w kajdany.

Źródło:

Ziemia Lubelska, 1908 nr 111 [https://polona.pl/item-view/fcc567ca-f271-4b73-ba00-ae74dae95c28?page=2 – dostęp wrzesień 2024]

Podcast

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *