Lublin, Lubelskie

Masz ciekawy temat? Napisz do nas redakcja@ryneklubelski.pl

Krewny Napoleona „osiadły” w Wąwolnicy podobno zrealizował budowę „Starych Łazienek” w Nałęczowie

Każdy kto choć raz był w Nałęczowie na pewno kojarzy „Stare Łazienki”.

To najpiękniejszy budynek uzdrowiskowy, wizytówka kurortu nad rzeką Bystrą.

Znana jest data oddania obiektu do użytku, który wtedy składał się z 20 pokoi i 25 kabin kąpielowych. To rok 1821. Inwestorem był Ludwik Małachowski, właściciel dóbr nałęczowskich.

Na tym kończy się wiedza historyków.

Nikt nie wie, kto stworzył pierwotny projekt ani kto nadzorował prace budowlane.

Opowiem historyjkę, która może rozjaśnić mroki tajemnic, które spowiły najdawniejsze dzieje „Starych Łazienek”. Nie ma w niej miejsca na fikcję, jest za to na hipotezę opartą na odnalezionym wpisie ksiąg parafialnych i biografii pewnej postaci historycznej. Niebagatelną rolę w opowieści odgrywa niezwykła znajomość łącząca dwóch żołnierzy napoleońskich. Pierwszy był przybyszem z dalekiej wyspy na Morzu Śródziemnym, drugi mieszkał w Wąwolnicy.

W księdze kościoła w Piotrawinie, w rejestrze ślubów znalazłem wpis z 1818 r. W nim ślad swojej obecności na Lubelszczyźnie pozostawił „główny podejrzany”, saper Wielkiej Armii, kapitan Matteo Chiaratelli d’Ornano i dodatkowo własnym podpisem potwierdził czasowe „osiedlenie” w Wąwolnicy.

Był Korsykaninem, oficerem, kawalerem Legii Honorowej, i jak sam o sobie mówił, krewnym cesarza Napoleona I Bonaparte. Nie zmyślał. Bratem ciotecznym cesarza był jego familiant, marszałek Francji, Philippe Antoine d’Ornano, który po ślubie z Marią Walewską został ojczymem Aleksandra Walewskiego, biologicznego syna Napoleona.

W Polsce Matteo znany jest jako architekt i murator pochodzenia włoskiego, osiadły w Kongresówce. Italia, z której wywodzili się antenaci, była trzecim elementem jego tożsamości, obok Korsyki, na której się urodził i Francji, której był obywatelem i żołnierzem. Czwartym stanie się Polska.

Obecność cudzoziemca na ślubie w charakterze świadka nie była przypadkowa i niezbicie dowodziła znajomości z rodziną Jana Plucińskiego.

Jan był wachmistrzem w 3 Pułku Ułanów Księstwa Warszawskiego. Oddział jazdy, w którym służył uczestniczył w wielu bitwach i potyczkach. Jedną z ostatnich była „bitwa narodów” pod Lipskiem w 1813 r. W niej walczył też i został wzięty do rosyjskiej niewoli kapitan Chiaratelli d’Ornano. Czy w rękach Moskali znalazł się ułan z Wąwolnicy nie wiadomo, ale mogło tak być i być może wspólne uwięzienie stało się początkiem ich znajomości.

Zażyłość była raczej silna, bo Francuz „osiadł” w miejscu zamieszkania swojego polskiego kolegi. Gościł na Przedmieściu Lubelskim Wąwolnicy, w domu należącym do rodziny wachmistrza. Dziś nazwa Przedmieście Lubelskie wyszła całkowicie z użycia, z pamięci mieszkańców została wytarta gumką myszką. To wieś Łąki, w połowie drogi między Nałęczowem a Wąwolnicą.

Co konkretnie zapisano w treści wpisu piotrawińskiej księgi?

W dniu 23 maja 1818 roku małżeństwo zawarli „Urodzony Felix Pluciński Exaktor w mieście Opolu zostaiący” i „Urodzona Katarzyna Gano z Motycza”. Wśród czterech świadków na ślubie obecni byli również – „Urodzony Jan Pluciński liczący lat dwadzieścia ośm, Brat rodzony Zaślubionego Kawalera” i „Maciej Ceretelli [błędny zapis nazwiska] liczący lat trzydzieści w Wąwolnicy osiadły”.

Zgadza się wiek obu świadków, byłych żołnierzy napoleońskich, a nazwisko „M. Chiaratelli” w podpisie złożonym ręką korsykańskiego muratora jest zapisane prawidłowo i nie budzi wątpliwości.

Czas na postawienie hipotezy. Wyjaśni ona powody, dla których architekt i budowniczy Matteo Chiaratelli przebywał w tym czasie w domu Plucińskich pod numerem 72 w Wąwolnicy.

Po 1815 roku mój bohater przeniósł się z Zamościa do Lublina, założył własną „działalność gospodarczą” i zorganizował brygadę budowlaną. Zanim znalazł się niedaleko przyszłego uzdrowiska, kręcił się po okolicy w poszukiwaniu nowych zleceń.

Porządne i nieźle płatne zajęcie znalazł w Nałęczowie, w którym rozpoczęto poważną inwestycję budowlaną. W marcu 1816 r. Ludwik Małachowski, właściciel majątku, wyznaczył na swojej ziemi działkę pod budowę uzdrowiskowych łazienek i na plac zaczęto zwozić materiały. „Łazienki Żelaziste” były jedynym znanym w okolicy nowym przedsięwzięciem, które w tamtym czasie mogło być realizowane przez ekipę Chiaratellego.

Matteo miał blisko do roboty. Z Przedmieścia Lubelskiego, z domu pod numerem 72, gdzie kwaterował, do miejsca, w którym dziś kuracjusze zażywają kąpieli, było raptem 2,5 kilometra.

Można również przypuszczać, że Francuz, osiadły w Królestwie Kongresowym, mógł brać czynny udział w tworzeniu planu, na podstawie którego wzniesiono najstarszy dom sanatoryjny. Jeśli tak było, „Stare Łazienki” są pierwszym budynkiem zaprojektowanym w kraju nad Wisłą przez architekta z Korsyki.

Mimo, że nie nie ma to związku z tematem Nałęczowa wypada uzupełnić historyjkę o ważną rzecz. Mówi ona wiele o człowieku, który nasz kraj wybrał sobie na nową ojczyznę.

Temperamentny i już nie najmłodszy przybysz z wyspy na Morzu Śródziemnym w roku 1831 wyruszył na kolejną wojenną przygodę. Razem z Polakami, z bronią w ręku, walczył w powstaniu listopadowym i tak jak 18 lat wcześniej, wojaczkę znów zakończył w rosyjskiej niewoli.

„I to by było na tyle”

Zapraszam na następną stronę do obejrzenia galerii

Strony: 1 2 3 4

Wesprzyj portal, udostępniając znajomym: