Twój koszyk jest obecnie pusty!
Wspierając portal ryneklubelski.pl, pomagasz nam tworzyć rzetelne, lokalne treści – bez reklam. W dowód wdzięczności za wsparcie cykliczne przekażemy Ci książkę. Szczegóły: buycoffee.to/ryneklubelski
W ostatnią niedzielę maja (25) 1925 roku, Lublin rozbrzmiewał dźwiękiem orkiestry policyjnej, stukotem defiladowych butów i ciepłymi słowami uznania – wszystko to z okazji uroczystego święta św. Floriana, patrona strażaków. Obchody, jak co roku, zgromadziły nie tylko zawodowych i ochotniczych strażaków z miasta i okolic, ale także przedstawicieli władz, organizacji społecznych i rzesze mieszkańców, którzy przyszli oddać hołd tym, którzy strzegą mienia i życia przed niszczycielskim ogniem.
Już od wczesnych godzin rannych strażackie oddziały gromadziły się przy Trybunale Koronnym, kończąc przygotowania do świątecznego przemarszu. Punktualnie o ósmej rano, w asyście policyjnej orkiestry, uformowane szeregi ruszyły uroczyście w kierunku katedry, dumnie niosąc sztandary. Widok był imponujący – mundury lśniły w majowym słońcu, a krok marszowy oddziałów zawodowych i ochotniczych wzbudzał podziw zebranych.
O godzinie dziesiątej w Katedrze Lubelskiej rozpoczęło się uroczyste nabożeństwo celebrowane przez księdza kanonika Jankowskiego. W świątyni zgromadzili się przedstawiciele władz – starosta Krauze, wiceprezydent Dylewski, prezes Turczynowicz, dr Garbaczewski, ławnik Ślaski, a także delegacje straży z Głuska i innych miejscowości. Delegaci zajęli miejsca w prezbiterium, między sztandarami zawodowej i ochotniczej straży. Po jednej stronie stanął oddział pod dowództwem komendanta A. Galanta, po drugiej – drużyna ochotnicza dowodzona przez komendanta Lecewicza.
Kazanie okolicznościowe wygłosił kapelan straży ogniowej, ks. kan. Mentzel. W podniosłych słowach wzywał strażaków do wiernej służby społeczeństwu, podkreślając ofiarny charakter ich misji i ogromne znaczenie, jakie niesie ze sobą codzienna gotowość do walki z żywiołem.
Po odśpiewaniu hymnu „Boże, coś Polskę”, oddziały strażackie opuściły katedrę i udały się na Plac Litewski. Tam, pod pomnikiem Unii Lubelskiej, odbyła się defilada, która była jednym z najbardziej wyczekiwanych punktów programu. Zebrani tłumnie mieszkańcy miasta, urzędnicy, goście i dziennikarze mogli podziwiać marsz zawodowych, ochotniczych oraz kolejowych formacji strażackich. Sprężysty krok, nienaganna dyscyplina i wyraziste sztandary zrobiły na wszystkich ogromne wrażenie.
Po części oficjalnej przyszła pora na chwilę relaksu. O godzinie trzeciej po południu strażacy wraz z rodzinami i przyjaciółmi udali się na Sławinek. Pogoda dopisała, atmosfera była radosna, a wśród śmiechów, śpiewów i wspólnej zabawy można było zapomnieć na chwilę o codziennych obowiązkach. Piknik trwał do późnego wieczora, niosąc ze sobą nie tylko odpoczynek, ale też wzmacnianie wspólnotowych więzi.
Tradycyjne święto Floriańskie w 1925 roku wypadło – jak odnotowuje Głos Lubelski – „nad wyraz pomyślnie”. I trudno się z tą opinią nie zgodzić. Była to nie tylko manifestacja sprawności i gotowości lubelskich strażaków, ale też wyraz głębokiego szacunku społeczności dla ich codziennej, często niebezpiecznej służby. Dziś, sto lat później, warto przypomnieć sobie ten dzień – jako przykład pięknej miejskiej tradycji i strażackiej dumy.
Źródło:
Pomagamy
Chcesz zamówić artykuł sponsorowany?
Szukaj ofert na Linkhouse i Whitepress
Obserwuj nas
Dodaj komentarz