Sklep

Konto

Nauka przez bioskop. Swoisty webinar z początku XX wieku

Miasto tętni życiem, na brukowanych uliczkach Starego Miasta słychać stukot końskich kopyt, dźwięki katarynek i gwar przechodniów. Rok 1907 przyniósł coś zupełnie nowego – coś, co zadziwiło mieszkańców i dało początek nowej erze. W kamienicy przy ul. Jezuickiej, w budynku Teatru Starego, powstaje pierwszy stały bioskop w LublinieThéâtre Optique Parisien, uruchomiony przez Romualda Makowskiego.

Luty 1911 roku. Na ekranie nie tylko westerny, ani sceny rodzajowe z Paryża czy Wiednia, ale… bakterie. O czwartym już edukacyjnym seansie bioskopowym pisze Ziemia Lubelska. Zgromadził ona młodzież spragnioną wiedzy. Organizatorzy postanowili wykorzystać cud techniki, jakim była „ruchoma fotografia”, by uczyć – i to w sposób nowoczesny, atrakcyjny i przystępny.

Głos zabrał doktor J. Zbrowski ze szpitala św. Ducha w Warszawie – człowiek, który potrafił mówić o rzeczach trudnych zrozumiale i z pasją. Zbrowski snuje przed młodymi słuchaczami opowieść o bakteriach: o ich budowie, rozmnażaniu i roli w organizmie. Tłumaczy, że nie wszystkie są złe – są też te pożyteczne, bez których nie byłoby chleba, sera, ani… ogórków kiszonych.

Wyjaśnia również, jak nasz organizm walczy z niewidzialnymi wrogami – tu pojawia się teoria fagocytozy Miecznikowa, która mówi o dzielnych leukocytach (białych ciałkach krwi), pożerających bakterie. Słuchacze chłoną każde słowo, a projekcja mikroskopowych obrazów na ekranie sprawia, że nauka ożywa – dosłownie i w przenośni.

Nie zabrakło też tematów jak najbardziej na czasie – szczepionki, surowice, profilaktyka w czasach epidemii, higiena i znaczenie zdrowego trybu życia. Choć brzmi to jak treść dzisiejszego webinaru medycznego, mówimy przecież o roku 1911!

Aby nieco odciążyć młode umysły, pokaz uzupełniono o obrazy komiczne – trochę śmiechu, trochę żartu. Wszystko po to, by uczniowie wyszli z seansu nie tylko mądrzejsi, ale i w dobrym humorze. Trzeba przyznać – organizatorzy mieli świetne wyczucie edukacyjnej równowagi.

Wieczorem seans powtórzono dla robotników z lubelskich fabryk (Wolskiego, Moritza) i włościan uczestniczących w kursach rolniczych. Sala wypełniona była po brzegi, a po zakończeniu – burza oklasków i pełne uznania głosy. „To trzeba powtarzać” – mówiono. I trudno się dziwić, bo choć minęło ponad sto lat, ten sposób przekazywania wiedzy wciąż działa.

Źródło:

Ziemia Lubelska 1911 nr 56

W tym miesiącu wspierają Nas:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *