W marcu 1945 roku do Lublina przybyło 800 Francuzów. Uwolnieni z obozów niemieckich przybyli do naszego miasta, przemierzając całą zachodnią Polskę. Wówczas to w Lublinie znajdowała się dyplomatyczna placówka Republiki Francuskiej, lecz przede wszystkim panował pokój.
Byli jeńcy niemieccy przebywali wówczas w barakach dawnego obozu pracy przy ul. Lipowej 7. W marcu 1945 roku znajdowało się tam ok. 2000 osób. Pomoc przybyłym zorganizowały władze sowieckie oraz PCK. Nad stworzeniem jak najlepszych warunków do życia pracowała jedna z przedstawicielek PCK, p. Jadwiga Lewańska. Francuzi zainstalowali tam kuchnię, gdzie jak podaje Gazeta Lubelska, gotowano dwa razy dziennie po 1600 litrów zupy.
Jeden z Francuzów udzielił krótkiej odpowiedzi na zadane przez redaktora pytanie:
— Czy bardzo tęsknicie za ojczyzną?
– Oczywiście, każdy z nas chce wrócić jak najprędzej. Ale jest inna, ważniejsza sprawa: wojna jeszcze nie ukończona, musimy wpierw wrócić do szeregów, by wziąć udział w ostatecznym zwycięstwie. – Mówiąc to młody Francuz patrzył redaktorowi prosto w oczy. — Prostuje się odruchowo, podnosi wysoko dumne czoło:
pokonany w bitwie przed czterema laty, wyjdzie jednak z wojny jako zwycięzca.
https://instagram.com/p/ofZUj_FMBX/
Źródło:
Gazeta Lubelska, 1945 nr 20 [http://dlibra.umcs.lublin.pl/dlibra/docmetadata?id=13802&from=publication – dostep czerwiec 2015]