Kiedy płonął Borów

Wesprzyj portal, udostępniając znajomym:

Jest dzień 2 lutego 1944 roku, panuje siarczysty mróz, a mieszkańcy wsi Borów zbierają się w lokalnym kościele z okazji Święta Matki Boskiej Gromnicznej. Mszę, którą odprawiał ksiądz Stanisław Skulimowski przerywa niespodziewany krzyk „Idą Niemcy. Każdy, kto może chodzić – niech ucieka! Właśnie mija 78 rocznica pacyfikacji, jakiej Niemcy dokonali na mieszkańcach Borowa i okolicznych wsi.

Jak podają liczne źródła była to największa pacyfikacja, jaka miała miejsce na polskiej ziemi. Rozpoczęła się od ostrzału artyleryjskiego, następnie do wsi wkroczyły całe oddziały niemieckie dysponujące bronią dużego kalibru, wozami pancernymi oraz samolotami zabijając przy tym mieszkańców wsi Borowa, Szczecyna, Wólka Szczeckiej, Łążka Zaklikowskiego oraz Łążka Chwałowskiego. Jak informuje IPN w Lublinie, do oddziałów niemieckich SS, Wermachtu oraz żandarmerii, dołączyli Rosjanie i Ukraińcy.

wspólna mogiła ze szczątkami ofiar pacyfikacji – cmentarz w Borowie

Jak wygląda piekło na Ziemi?

Z relacji wielu świadków wynika, że po ostrzeżeniu, jakie nastąpiło podczas porannego nabożeństwa natychmiast wybuchła panika. Ludzie uciekali w popłochu, próbując ratować swoich bliskich i dobytek, jaki pozostał w domach. Słychać było pierwsze strzały i wybuchy. Ci, którzy nie zdążyli uciec zostali rozstrzelani, a ich ciała podpalone na dziedzińcu. W tym ciało księdza Stanisława Skulimowskiego.

Część ludzi znalazła schronienie nad rzeką Sanna, koczując w jej osuwiskach i zaroślach. Ocalali mogli jedynie z daleka obserwować, jak Niemcy dokonują potwornego mordu na ich bliskich i sąsiadach. Słyszeli krzyk ofiar, ryk płonącego bydła i wystrzały z karabinów maszynowych. Sparaliżowani strachem ludzie przez kilka dni nie wychodzili z kryjówek, aż w końcu nastała cisza. Pogorzeliska i spalone ciała przykryła gruba warstwa śniegu. Niemcy spalili 280 gospodarstw.  

Kim był ksiądz Skulimowski

Ksiądz Skulimowski to ważna postać dla mieszkańców Borowa. W latach 1920-1921 pracował, jako administrator, zaś w 1922 roku został proboszczem parafii Borów, w której razem z mieszkańcami znosił trudy wojny i okupacji. Dziś w miejscu, w którym zaczęła się ta tragedia, czyli w kościele św. Andrzeja Apostoła w Borowie, można jeszcze odnaleźć postrzeliny z tamtych wydarzeń, a także tablicę upamiętniającą męczeńską śmierć księdza Stanisława.

grób księdza Skulimowskiego w Borowie

Dlaczego Borów?

Nie jest tajemnicą, że Borów i okalające wieś lasy były nazywane „stolicą”, gdzie stacjonowały oddziały NSZ. Historycy do dziś nie są jednogłośni w sprawie przyczyny napaści Niemców na ludność cywilną Borowa. Nie mniej jednak wiele teorii łączy się w całość przy osobie ówczesnego mjr. kawalerii NSZ Leonarda Zub-Zdanowicza o pseudonimie „Ząb”.

Marek Jan Chodakiewicz, historyk, autor pracy „Narodowe siły Zbrojne „Ząb” przeciw dwu wrogom”, w której za prawdopodobną przyczynę pacyfikacji Borowa i okolic uznaje odmowę współpracy NSZ i AK z Niemcami w celu zwalczania partyzantki komunistycznej.

Kolejna zaś z hipotez głosi, iż pacyfikacja Borowa i okolicznych wsi była wynikiem komunistycznego donosu do Niemców na NSZ, który prawdopodobnie widział jeden z wywiadowców należących do Batalionów Chłopskich.

W przeglądzie historyczno-wojskowym dotyczącym sprawy Leonarda Zub-Zdanowicza przeczytamy, iż jednym z zarzutów, który stawiano wobec Zub-Zdanowicza, była pacyfikacja wsi przez oddziały niemieckie. Według kapitana Torlińskiego, oddział „Zęba” dokonał demobilizacji Ukraińców między innymi na terenie Borowa, przez co Niemcy dokonali napaści na Borów i inne wsie.

Temat Borowa i wydarzeń w 1944 roku nie został także pominięty przez kpt. Sągajłło, który uważał, że pacyfikacja została dokonana z winy „Zęba”, który kwaterował w majątku ze swoją grupą, co było powodem do napaści przez Niemców na polską ludność. Kpt. Sągajłło twierdził także, że Zub-Zdanowicz dysponował wówczas odpowiednią liczbą ludzi i broni, a mimo to wycofał się ze wsi, pozostawiając ludzi bez wsparcia.

Co istotne w piśmie do Komisji Weryfikacyjnej Zub-Zdanowicz odniósł się do stawianych mu zarzutów, w którym potwierdził, że w pierwszych dniach lutego 1944 r. rzeczywiście przebywał w Borowie, ale ich zasoby nie pozwoliły na podjęcie walki.

Jak wynika z akt w sprawie karnej przeciwko rtm. Zub-Zdanowicz Leonardowi, do oddziału 100 żołnierzy dołączyło około 200 mieszkańców.  Leonard Zub-Zdanowicz dodał, że posiadał amunicję, która wystarczyłaby wyłącznie parę godzin walki. Nie podjął zatem decyzji, aby stawić opór Niemcom i pomóc w obronie wsi.

tablica upamiętniająca ofiary – cmentarz w Borowie

Autorką publikacji jest p. Justyna Kukuryk

Źródła:

Związek Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych, www.nsz.com.pl, Zub-Zdanowicz Leonard Szczęsny ps. „Ząb”, „Dor”, 21 Lipca 2020

E. Rzeczkowska, Sprawa Leonarda Zub-Zdanowicza w dokumentacji 14 Sądu Polowego Dowództwa 2 Korpusu Polskiego i 12 Sądu Polowego Polskiego Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia w latach 1945–1947, Przegląd Historyczno-Wojskowy 2019/1. MISCELLANEA BIOGRAFICZNE

Fundacja Kedyw, kedyw.pl, 2 lutego Niemcy dokonali największej pacyfikacji na polskiej ziemi zabijając ok. 1200 Polaków, 2020

Instytut Pamięci Narodowej – Lublin, 75. rocznica pacyfikacji Borowa – obchody upamiętniające – Borów, Szczecyn, 2 lutego 2019

K. Schuller, Ostatni dzień Borowa, Świat Książki, Warszawa 2011