Jak było w fabryce tytoniu?

Wesprzyj portal, udostępniając znajomym:

Na to pytanie odpowie nam Sztandar Ludu z 1947 roku. Od 1927 roku istniał Zakład Uprawy Tytoniu. Redakcja dziennika wybrała się do niego, aby zobaczyć jak tam się pracuje.

Zakład Uprawy Tytoniu w niczym nie przypominał typowych fabryk. Nie było tam czerwonych cegieł, ani zakurzonych hal fabrycznych. Trzy nowoczesne budynki, ładne i czyste, obszerny dziedziniec, pomieszczenia administracyjne, maleńki ogródek na własne potrzeby, wszystko to wyglądało elegancko, wprost luksusowo. Tylko sterty węgla, czyli „miejscowe Zagłobie Węgłowe”, i kotłownia świadczyły o specjalnej użyteczności tych budynków. No i typowy komin fabryczny, widoczny z daleka.

Czystość

Wewnątrz budynków staranność również była priorytetem. Czystość i higiena to podstawy rygoru fabrycznego, konieczne dla zdrowia pracowników, gdyż tumany pyłu, nawet przy największej czystości, unosiły się w powietrzu i zanieczyszczały płuca, a nikotyna wydzielająca się z liści nieustannie i niebezpiecznie zatruwała organizm.

Dlatego władze fabryczne kładły wielki nacisk na idealny porządek wewnątrz budynku. Na każdym piętrze zatrudniono sprzątaczki, które nieustannie prawie zamiatały i skraplały podłogę wodą.

Trudna fermentacja

Najtrudniejsze warunki pracy panowały w komorach fermentacyjnych. Proces fermentacji wymagał wysokiej temperatury i wilgotności. „Tylko 4 nowe komory nie są jeszcze wykończone, ale do momentu, gdy wszystkie 7 stacji skupu zostaną uruchomione i my ruszymy pełną parą” – informował dziennikarza majster fermentacyjny. „Proces fermentacji trwa 7 dni. Półtora dnia podgrzewanie, półtora dnia ochładzanie, a 4 dni to sama fermentacja. Przez ten czas pracujemy na zmianę, dzień i noc po 12 godzin. Proszę, niech pani wejdzie do komory i sama się przekona, jak ciężka jest nasza praca” – mówił.

Temperatura wynosiła 51 stopni Celsjusza, upał był straszliwy, a zapach tytoniu odurzający. Nie można było wytrzymać nawet godziny, a majster musiał doglądać procesu co godzinę.

Królowe tytoniu

W całej fabryce królowały kobiety. W dziale sortowni przedfermentacyjnej kontrolę nad pracą sprawowało 160 robotnic.

„Jak długo pani pracuje i w jaki sposób doszła pani do tak wysokiego stanowiska?” – pytał redaktor jedną z pracownic.

„Pracuję od pierwszego dnia powstania Zakładu Uprawy, czyli od 1927 roku. Początkowo było nas tylko 12 kobiet, ale ja najszybciej pojęłam pracę. Zaraz mi powierzono kontrolę nad całym oddziałem. Stopniowo przechodziłam…” – opowiadała Zofia Zającowa.

Kontynuacja opowieści Zofii ujawniała długą i owocną karierę, którą zbudowała przez lata ciężkiej pracy i oddania. Jej doświadczenie i umiejętności pozwoliły jej na zdobycie pozycji lidera wśród robotnic, a jej przywództwo i zrozumienie dla procesu produkcyjnego były kluczowe dla jej awansu na wyższe stanowiska w fabryce. Przez lata, Zofia była świadkiem wielu zmian w branży tytoniowej, zarówno w zakresie technologii, jak i praktyk pracy, które wpłynęły na sposób funkcjonowania zakładu.

Około 300 kobiet w Zakładzie Uprawy było zorganizowanych w Lidze Kobiet.

Źródło:

Sztandar Ludu, 1947 nr 275 [http://bc.wbp.lublin.pl/dlibra/docmetadata?id=29521]

Nowości wydawnicze na Ridero.eu

gwara miasta lublina, gwara lubelska
Rozwój urbanistyczny Lublina w okresie międzywojennym, e-book, książka elektroniczna

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *