W Lublinie jak i w innych miejscach kraju naszego przed okresem świątecznym w kościołach msze Roratne odbywały się poranne. Adwentem ów okres był zwany i cztery tygodnie przed Bożym Narodzeniem był czczony. Tak też i dzisiaj w niektórych kościołach takież msze poranne się odbywają, jednakże w większości po południu mają miejsce.
W pierwszy dzień świąt msza odbywała (i odbywa) się o północy, a na dzień trzeci lud w kościele katedralnym święcone wino popijał, gdyż rocznica św. Jana Ewangelisty była obchodzona.
Od tych świąt aż do Popielca (potem do Matki Boskiej Gromnicznej), młodzi chłopcy szopkę nosili. Inni chodzili z gwiazdami z papieru klejonymi. Oprócz tego Krakowskie wesele chodziło jeszcze. Były to dzieci od 8 do 15 lat, którzy za włościan (po naszemu chłopów) się przebierali i chodzili z latarnią przez ulice trzaskając batem i krakowiaka śpiewając. Gdy zawołani wchodzili do domów, różne pieśni krakowskie śpiewali, krakowiaka, poloneza, mazura tańczyli.
W Lublinie, przed laty w kościele katedralnym, a potem Bernardynek, co rok w czasie świąt Bożego Narodzenia była wystawiana szopka, zwana „żłobkiem.” Było w niej Dzieciątko Jezus w żłobie, Najświętsza Panienka, św. Józef, Trzej Królowie i pastuszkowie z bydełkiem. W święta, dokoła „żłobku,” przyozdobionego choinką, zgromadzała się uboższa warstwa naszego grodu, uczęszczająca przez rok cały na naukę katechizmu, śpiewała kolędy, po czym z rąk swego katechety, lub pań dobroczynnych (po naszemu darczyńców), otrzymywała jabłka, orzechy, pierniki itp. bakalie świąteczne.
Szopek obnoszonych w Lublinie po ulicach miasta było trzy. Pod względem budowy zewnętrznej, oraz repertuaru figur, zachodziły pomiędzy niemi różnice nieznaczne. bardzo nieznaczne. Pudła, mniej więcej jednakowej były wielkości, malowane na kolor ciemno-zielony, z okienkami, niszami itp., zakończone są u góry już to daszkiem potrójnym, bez wieżyczek, napotykanych w innych szopkach, albo z pojedynczym daszkiem i sygnaturką pośrodku, przypominającą konstrukcję wielu kościółków wiejskich. Postacie jej, z małymi wyjątkami, było wzięte ze scen teatralnych lub z życia codziennego, bez ładu i myśli przewodniej, a centrum jej stanowiła stajenka.
Dnia ostatniego roku, Sylwestrem dziś zwanym, na bale dobroczynne chodzili, a o godzinie 12 huk trąby przerywał tańce i stróż nocny z tarkotką przechodził salę, nowy rok oznajmiając.
Dziś niestety z przykrością należy nam napisać że owe tradycyje zanikły w większości. Niech może ten artykuł je ożywi i pała je nowym tchnieniem oby wskrzesić te nasze lokalne miejskie specjalności.
Źródła:
S. Z. Sierpiński, Obraz miasta Lublina, Lublin 1839.
Wisła. Miesięcznik Geograficzno-Etnograficzny., pod red. A . Gruszeckiego, T.10 z.3, Warszawa 1896.
Dodaj komentarz